Dla przypomnienia - Single Rider - to moja amatorska, zero-budżetowa, filmowa rowerowa produkcja. Kręcę ją w wolnych chwilach, a tych niestety nie jest jakoś dużo, więc idzie to dość powoli. Więcej możecie poczytać i pooglądać o tutaj.
Jakiś czas temu zdecydowałem przesunąć termin zakończenia filmu na ostatni kwartał 2013. Nigdzie mi się nie spieszy, sponsorzy nie gonią ;) a film na pewno dzięki temu stanie się ciekawszy. Będzie dłuższy, będzie zawierał więcej lokacji, no i mój skill w niektórych sekcjach będzie lepszy, bo między niektórymi fragmentami będą prawie 2 lata różnicy. I to mi dało pomysł to ukazania polepszających się umiejętności i frajdy z jeżdżenia ubranych w mini fabułę. Oczywiście nie zamierzam przynudzać, więc postaram się to jakoś wkomponować bezinwazyjnie w przeważające, pod względem ilości, kadry z klimatycznymi widokami i jazdą na rowerze.
Jeśli zastanawiacie się czemu tak długo to trwa, to już odpowiadam. Kręcenie filmu to ogromny pożeracz czasu i energii. Pracując i mając różne obowiązki wiecie, że wolnego czasu zawsze brakuje. W przypadku kręcenia poświęcam czas rowerowy oczywiście. Na początku myślałem, że da się połączyć kręcenie ze zwykłymi tripami rowerowymi. Sprzęt ograniczyłem do takiego minimum objętościowo-wagowego, że mieszczę się w zwykłym rowerowym plecaku, który normalnie używam, więc spokojnie mogę zawsze mieć przy sobie wszystkie rzeczy potrzebne do kręcenia. Jednak jak już się zaczyna całe to rozstawianie statywów, kadrowanie, szukanie dobrych miejsc, pochłania to całkowicie całą wycieczkę. Dochodzi do tego ciągłe cofanie się z rowerem, rozpędzanie się na krótkim dystansie do sceny, czasem powtórka, bo a to oślizgnie się koło, a to przyhaczy się o drzewo, albo najzwyczajniej w świecie za wolno się przejedzie. Trzeba też tu zaznaczyć, że zawsze na filmie wszystko wygląda mniej widowiskowo niż w rzeczywistości. Stromizny są 2 razy mniej strome, bo kamera wszystko wypłaszcza, skoki to samo, zawsze wydają się jakieś malutkie, prędkość też zawsze wychodzi jakaś niska, więc trzeba naprawdę sporo z siebie dawać przed obiektywem, żeby jakoś sensownie te "wyczyny" się prezentowały.
Ostatnio kręciłem, wspomniany w tytule artykułu singiel z Mieni, fragment filmu, który pewnie będzie trwał około 3 minut. Poświęciłem na niego całe 2 dni nagrywania. Przy czym jednego tak się wykończyłem, że nie dałem rady wrócić do domu rowerem ;) i pierwszy raz wracałem autobusem :) I potrzebuję jeszcze 1 lub 2 dni, żeby dokręcić kilka scen, których nie udało się zrobić ze względu na za szybko zachodzące słońce. Mam nadzieję, że jeszcze trafi się piękny, jesienny i słoneczny dzień w tym roku :)
Tak tu narzekam, ale generalnie zabawę mam wielką przy kręceniu Single Ridera. Fajnie też bardzo ogląda się tego efekty, dla mnie to przede wszystkim będzie wspaniała pamiątka. :) Będą sfilmowane prawie wszystkie miejsca, które odwiedzam na rowerze.
A poniżej mam dla Was nagrywkę z trasy. Kamera zamontowana na klatce przy pomocy własnoręcznie zrobionego mocowania. To już ulepszona wersja, trochę jeszcze trzęsie, ale biorąc pod uwagę, że 95% czasu na tym filmie pedałuje, co zwiększa wstrząsy, to efekt wg. mnie jest naprawdę niezły. Pewnie góra z 30 sekund z tego materiału trafi do końcowego filmu, jako uzupełnienie klasycznych scen, bo nie jestem fanem filmów typowo helmet-camowych. Dużo ciekawsze są klasyczne sceny, gdzie widać całego rowerzystę. Ale muszę przyznać, że jesień pięknie wyszła na tym nagraniu i miło się to ogląda.
Z ciekawostek dodam, że na początku wmontowałem fragment jak przywalam kierownicą w drzewo, na szczęście nie było spotkania z glebą :) Naprawdę solidnie nasadzone są tu sosny i kiera 750mm nie pomaga w ich omijaniu :) Ale i tak nie zmienię jej, bo naprawdę wygodnie się z nią jeździ. Dobra, koniec pitolenia, oto filmior:
P.S. Niestety kompresja i Vimeo zjadły mi sporo jakości, szkoda że mają ograniczenie do 500MB, oryginał zajmuje 2GB i ma o niebo lepszą jakość.
Zobacz też:
Oglądając początek zwykłemu człowiekowi ciężko się nie zastanawiać na którym drzewie się wreszcie zatrzymasz:D Super pokaz możliwości i piękne okoliczności przyrody - zamieniłabym swój beton pod kołami na TO. Z miłą chęcią!
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńTo trzeba zamieniać ten beton! :) Lasów Ci u nas dostatek :) Ten z filmu jest obok największej betonowej dżungli w Polsce, czyli pod Warszawą :)
Extra ten singiel jak na plaskie mazowsze. Szkoda ze film dopiero w 2013.
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że przepadł w czeluściach Twój film. Trzymam kciuki za ukończenie!
OdpowiedzUsuńAgi
Świetna miejscówka!! A co do kiery to się jak najbardziej zgadzam!!! Też lubię szeroko :)
OdpowiedzUsuńP.S.Motywująca muzyka :)
Zgadza się, miejsce jest genialne :)
UsuńA uzupełniając treść artykułu dodam, że udało mi się znaleźć ten jeden dodatkowy dzień na dokręcenie scen. Zmontowałem też wstępnie już materiał. Fragment z tego singla będzie trwał około 2m30s, przy czym z materiału powyżej wykorzystałem tylko z 20 sekund.
Średnia, o której gdzieś kiedyś pisałem, że z całego dnia nagrywania wychodzi 60s finalnego filmu znowu mniej więcej się potwierdza ;)
ja bym sie bardzo chetnie dokladniej dowiedzial gdzie to jest gdyz mieszkam w warszawie a ciagle wypady do parku kampinowskiego robia sie juz nudne
OdpowiedzUsuńUjście rzeki Mienia do rzeki Świder, Wiązowna. Singiel leci w górę Mieni.
OdpowiedzUsuńCo to za model roweru jeżeli można wiedzieć ? :D
OdpowiedzUsuńCommencal Ramones - http://forfunbike.blogspot.com/p/moj-rower-commencal-ramones.html
Usuń