Na miejscu spotkałem się z Partyzantem i jego fullem (Duncon Tosa Inu), oraz moim nie-rowerowym kumplem jeszcze z czasów szkolnej ławki, Mroczem. Akurat się nudził w domu, więc wpadł do nas i przy okazji cyknął kilka fotek.
02. Jedyne zdjęcie gdzie widać sporą część miejscówki. Z tyłu Partyzant z obrzynem ;) na hopce wydurnia się TrzecieKoło |
Najpierw Małe Siekierki, ciekawe miejsce, pod wiaduktem Trasy Siekierkowskiej krzyżującym się z ulicą Czerniakowską. Spotkany na miejscu rider powiedział mi, że można tam nawet w nocy jeździć, bo wszystko jest super oświetlone od pobliskich latarni.
03. Od lewej: Partyzant i TrzecieKoło |
Obaj nie mamy żadnego doświadczenia w dircie, więc... zaczęliśmy od dirtowych hopek :) Najpierw najłatwiejsza linia. Przelatywałem ciągle pierwsze małe wybicie, i lądowałem już na płaskim, a później się gubiłem na serii szybko po sobie następujących hopek. Opornie to szło :) Jak już mniej więcej wyczaiłem rytm, to próbowałem skakać z odpowiednim wklejaniem się w lądowanie. Też ciężko szło, bo zazwyczaj za mało się chyba wybijałem, i przednim kołem zahaczałem o szczyty hop. Może z raz czy dwa jako tako mi coś tam wyszło. O linii z większymi hopami nawet nie wspominam :D Zdjęć z tej sesji nie ma, bo nie ma czego pokazywać. Tak czy siak było fajnie, i myślę że po paru wizytach da się to sensownie ogarnąć. Frajdę miałem sporą. Później przyjechały chłopaki, w wieku, hmm, pewnie mógłbym być ich ojcem, na rowerach typu makrokesz. Latali wszystko, i to w całkiem niezłym stylu. Zawsze w takich momentach żałuję, że nie zacząłem wcześniej jeździć na rowerze ;(
Ale żeby nie było, że wszystko słabo mi szło, to muszę się pochwalić, że pierwszy raz skoczyłem step up, czyli taką przeszkodę, że lądowanie jest wyżej niż wybicie. Bardzo fajna sprawa :)
04. Pierwszy w życiu Step up |
I fajnie się latało na dłuższej hopce z mniej stromym lądowaniem :)
05. Najeżdżam i... |
06. ...i lecę :) |
07. A tu leci Partyzant |
Niestety Mroczowi sporo fotek nie wyszło i Partyzant ma w sumie tylko 1 sensowne zdjęcie z całej sesji ;(
Później ruszyliśmy na Duże Siekierki. Znajdują się one na terenie starego Fortu. Hopy dirtowe są tam już ogromne, i zdecydowanie poza moim zasięgiem. Ale jest też tor pumptrackowy z paroma bandami. Chwilę nam zajęło ogarnięcie jak właściwie tam jeździć, bo jest kilka nitek, można poruszać się w różnych kierunkach. Tor był dla mnie bardzo męczący, i nie jest typowo pumptrackowy, bo mam wrażenie, że nie da się go przejechać całego bez pedałowania. Chyba, że mam za słabego skilla do tego ;) Generalnie musiałem dokręcać w paru miejscach. Też fajnie się śmigało i było sporo śmiechów, to był dobry wypad :)
08. Tor na Dużych Siekierkach |
09. Przyjemna banda |
10. I w drugą stronę :) |
Fajnie, że w Warszawie jest tyle różnorodnych, i przede wszystkim dobrych, miejscówek :)
Autorzy zdjęć:
1,2,3,4,5,6,7 - Mroczo
8,9,10 - Rowerowy Partyzant
Obróbka wszystkich zdjęć - TrzecieKoło
1,2,3,4,5,6,7 - Mroczo
8,9,10 - Rowerowy Partyzant
Obróbka wszystkich zdjęć - TrzecieKoło
Zobacz też:
Ja boję się o swoje klejnoty w trakcie takich lądowań hehe ;)
OdpowiedzUsuń@Masa, to trzeba dać siodełko na maxa w dół i się nie bać :D Choć ja potrafię nawet na tylnym kole usiać i to nie podczas lądowania a w locie :D
OdpowiedzUsuńTo już wiem gdzie się wybrać gdybym przypadkiem odwiedził Warszawę z rowerem.
Dokładnie, siodło w dół i można lecieć. :)
OdpowiedzUsuńPolecam miejscówki :)
siodło w dół na bank by rozwiązało by sprawę. Teraz dochodzi masa skaczącego... ;) przy 95kg ciekawe jak daleko zalecę :D hehe Z tego co czasami oglądam na necie z tych skoków to raczej tacy nie skaczą ;)
OdpowiedzUsuń